W krainie kota

By | czwartek, stycznia 29, 2015 Zostaw komentarz
Baśniowa opowieść Doroty Terakowskiej o młodej mamie, jej dziecku i kocie o zabawnym imieniu Kotyk. Sen przeplata się tu z jawą – i okazuje się, że te dwa światy mają ze sobą więcej wspólnego niż się wydaje.




Trudno powiedzieć do kogo adresowana jest ta książka. Zdaje się być zbyt przewidywalna dla dorosłych i zbyt dziwna (?) dla dzieci. Jest w niej mnóstwo magicznych elementów: od tajemniczego korzenia (który Ewa – mama, z sobie nawet nieznanych powodów zjada pewnej nocy), po Kotyka i jego krainę, karty tarota, królewskie ubranko… Trochę tego dużo. Może za dużo?

Portrety psychologiczne również nie są mocną stroną tej opowieści i trudno się z nimi identyfikować. Zwłaszcza Adam i Ewa wydają mi się sztuczni. Dużo lepiej wypadają osoby po drugiej stronie, te ze świata snu.

Spodobała mi się natomiast sama Kraina Kota i jej cztery królestwa. Akurat tu, można było sobie trochę pofantazjować, poszukać odwołań do rzeczywistości, zastanowić się nad czymś głębszym.

Lubię twórczość pani Terakowskiej, ale Kraina Kota jakoś mnie nie urzekła. Owszem nie brak jej ciepła, są momenty, kiedy wywołuje uśmiech (np. fragment, w którym Ewa próbuje wydostać tonącego kota z beczki – to mój ulubiony). Ale całość – nie dla mnie. To taka, ot bajka, na długo w myślach nie zostaje.

                                                                    
W krainie kota. Dorota Terakowska.

0 komentarze: