o USA z przymrużeniem oka

By | niedziela, kwietnia 10, 2016 Zostaw komentarz
Billa Brysona poznałam w trakcie zabawy z czytaniem 100 najlepszych książek BBC. Jego "Zapiski z małej wyspy" były strzałem w dziesiątkę. Tym razem ten publicysta i podróżnik w jednej osobie bierze na warsztat swoją ojczyznę - supermocarstwo, kraj "naj" - USA. Jakie są jego przemyślenia na temat własnego kraju po latach życie w Europie?

Zapiski z Wielkiego kraju Bill Bryson

Na pewno w większości zabawne. Bill Bryson serwuje nam ten rodzaj humoru, który bardzo lubię, trochę autoironii, mnóstwo dystansu do siebie, wszystko lekkie i przyjemne. Domyślam się, że prywatnie musi być bardzo fajnym człowiekiem (jaki inny napisałby felieton o tym, że fascynują go niszczarki do papieru). Z wnikliwością naukowca prowadzi obserwacje życia amerykańskiego, beztroskiego społeczeństwa. A wnioski... wcale nie są zaskakujące :) Bo Amerykanie naprawdę są trochę tacy jak w stereotypach - uwielbiają niezdrowe jedzenie równie mocno jak swoje samochody, których używają do przedostania się nawet tylko na druga stronę ulicy. Nie znają granic w wymyślaniu coraz to nowych patentów na biznes. Są niesamowicie optymistyczni i tacy jakby głupsi. USA to kraj, który wysyła ludzi w kosmos, a innym ludziom drukuje instrukcje użytkowania plastykowej reklamówki. Kraj absurdów, prawda?


Bill Bryson nie może wyjść z podziwu, że np. na szamponach do włosów jest informacja z numerem czynnej całą dobę infolinii, na którą można zadzwonić i... (sama nie wiem, powiedzieć, że szampon słabo się pieni?). Tłumaczy również dlaczego dla Amerykanów tak ważne jest Święto Dziękczynienia, za co oni właściwie dziękują i dlaczego przez to bagatelizują Boże Narodzenie.

Wśród wielu naprawdę dobrych tekstów zdarzają się niestety trochę gorsze - głównie te w których autor marudzi niemiłosiernie. Chyba każdy trochę ostrzej ocenia swoje własne podwórko niż "obce kraje" - tam mocniej zwracamy uwagę na wszystko co jest lepsze, sprawniejsze, ładniejsze i ciekawsze niż u nas. Dlatego można zrozumieć skąd to narzekanie u Billa Brysona. Zdecydowanie odczuwa się również upływ czasu. Książka wydana pod koniec lat 90 - tych, jest dziś nieco przeterminowana - z jednej strony dodaje to uroku (kto nie wspomina z rozrzewnieniem kaset VHS, kart telefonicznych i dyskietek komputerowych) a drugiej mamy świadomość, że Ameryka musi być dziś inna.

Generalnie "Zapiski z wielkiego kraju" oceniam równie dobrze jak "Zapiski z małej wyspy" (porządne 7/10). Chyba dodam też mały plusik za krótką formę - felietony ze względu na małą objętość miały spójny charakter i nadawały się do czytania nawet przy małej ilości wolnego czasu.

Przeczytajcie, polecam : )
                        
Zapiski z wielkiego kraju. Bill Bryson.



0 komentarze: