Więzień labiryntu

By | czwartek, lutego 19, 2015 2 comments
Dziś parę słów o książce „Więzień Labiryntu”. W tamtym roku oglądałam jej ekranizację i spodobała mi się na tyle, że postanowiłam przeczytać książkę.


Co my tu mamy? Przede wszystkim stary jak świat motyw labiryntu, który przeraża już od czasów starożytnej Grecji. Następnie, chłopców zamkniętych na małej przestrzeni, którzy próbują się wydostać. I nie pozabijać  nawzajem. Do tego trochę nowoczesności w postaci ruszających się ścian labiryntu, okropnych stworów – pół maszyn, podkręcających i tak nieciekawą sytuację chłopaków, oraz unoszącą się nad tym wszystkim atmosferą jakiegoś chorego eksperymentu.

Głównym bohaterem jest Thomas, który podobnie jak pozostali, nie pamięta nic z tego co stało się zanim trafił do Strefy. Próbuje jakoś się w tym wszystkim ogarnąć, a łatwo nie jest. Reszta jego towarzyszy stworzyła coś w rodzaju namiastki społeczeństwa, z przywódcami na czele, zasadami, podziałem pracy, nawet z własnym językiem. Wszystkie ich działania podporządkowane są jednemu celowi – ucieczce z tego miejsca. Pojawienie się Thomasa oraz coraz dziwniejsze wydarzenia w Strefie powodują, że ucieczka z „opcji” stanie się „przymusem”.

Czytając „Więźnia labiryntu” czuje się klaustrofobię, napięcie, silne emocje. Pytań jest mnóstwo, a odpowiedzi pojawiają się bardzo powoli. I to jest największym plusem tej książki. Stopniowe odkrywanie prawdy. No i sam pomysł – niby składający się z wyświechtanych motywów, których wszyscy powinni mieć już dość, ale jednak „coś w nich ciągle jest”.

A czego zatem nie ma w „Więźniu…”? Dopracowania! Dialogi, język (te dziwne zwroty, którymi posługiwali się mieszkańcy Strefy, strasznie mnie denerwowały), trochę niewyjaśnionych wątków. I te stwory o uroczej nazwie „bóldożery” – tak, tak nie ma tu błędu. Seriously? Wszystko to obniża jakość lektury. Niestety, bo potencjał był spory. Wychodzi z tego młodzieżówka fantasy, ale do przeczytania jednym tchem. Bez zwracania uwagi na szczegóły.

                                                                
Więzień labiryntu. James Dashner.

2 komentarze:

  1. Właśnie zastanawiałam się nad tym czy czytać tę książkę. Bo oglądałam film i w sumie mi się podobał, a podobno książka jest lepsza. Z tego co napisałaś, wychodzi jednak na to, że nie wszystko jest w niej takie idealne. :)
    http://kulturaczytania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można przeczytać dla samego porównania z filmem, bo co jak co, ale czyta się to migiem : )

      Usuń