Tak jak napisałam, mój ograniczony świat niezbyt chłonnie przyjmuje zalew informacji, z których większość jest negatywna, a pozostała część naciągana. Nie mam telewizji, czytam tylko wiadomości ekonomiczne i kulturalne, więc z jednej strony spokojniej mi się żyje, z drugiej zostaję zaskoczona wydarzeniami dla większości oczywistymi.
O Kurdach wiedziałam tylko tyle, że mają coś wspólnego z Bliskim Wschodem, a to "coś" było bardzo nieokreślone. Sformułowanie Chemiczny Ali nie mówiło mi nic. Na temat sytuacji politycznej Iraku czy Iranu nie wiedziałam nic popartego faktami. Słabo, wiem.
Dlatego kiedy zupełnie przypadkiem wpadła w moje ręce książka o Kurdach, nie spodziewałam się niczego specjalnego. A tu niespodzianka. Nie dość, że historia tego narodu jest ciekawa (bardzo krwawa, ale też budząca podziw), to jeszcze opowiedziana w przystępny sposób. Bohaterami kolejnych rozdziałów, które są osobnymi historiami są najróżniejsi ludzi, co zwłaszcza w literaturze faktu jest potrzebne, bo pozwala na bardziej obiektywne spojrzenie. I tak, opisane jest podejście Kurdów do islamu, poszukiwane są przyczyny ich wyobcowania w Iraku, Iranie czy Turcji, przybliżone zostają makabryczne karty ich historii, zarówno takie, w której byli ofiarami, ale też te, w której stawali się bratobójcami. Rozważania o przyszłości Kurdów, marzenia o niepodległości... Naprawdę jest co czytać.
Nie chcę dużo pisać, żeby zbyt wiele nie zdradzać. Po prostu - przeczytajcie : )
Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie. Paweł Smoleński.
0 komentarze: