Tylko martwi ujrzeli koniec wojny.II wojna światowa opętała właściwie całą Ziemię. Naród powstał przeciwko narodowi, a brat podniósł rękę na brata. W tym całym chaosie zniszczeń i śmierci już nie wiadomo kto zaczął i dlaczego. O co była ta cała wojna. Dlaczego. "Ścieżki Północy" to powieść z wojną w tle - duża część akcji rozgrywa się w japońskim obozie jenieckim. Poznajemy tam młodego lekarza Dorriga Evansa, który w zielonym piekle dżungli stara się zachować jak najwięcej swoich żołnierzy przy życiu. I to w rzeczywistości przepełnionej przemocą, głodem i niewolniczą pracą ponad siły, przy braku właściwie jakichkolwiek lekarstw. I mimo, że książka zawiera również wątki obyczajowe, a nawet romantyczne, bo niespełniona miłość Dorriga - Amy wypełnia jego myśli właściwie przez cały pobyt w obozie i późniejsze życie, to jednak zawsze ostatnie słowo będzie należało do Wojny.
Czytanie tej książki momentami zdaje się sprawiać fizyczny ból - tak bardzo żałujemy, że nie wszystko kończy się happy endem. Trudno pogodzić się z tym, że nie wszyscy dobrzy przeżyją, nie wszystkich złych dosięgnie kara. A później nawet granica między tymi dobrymi, a złymi rozmywa się. I to też boli, bo w życiu jest podobnie. Przeraża do szpiku kości bezsens tego całego cierpienia. Trudno to wszystko zrozumieć.
Ale "Ścieżki Północy" to także, a może przede wszystkim, powieść o samotności. Takiej permanentnej, która sprawia, że w niczym nie znajdujemy prawdziwego spełnienia. Dorrigo mimo, że przez społeczeństwo postrzegany jest jako bohater, ma ciepłą żonę i dzieci, a liczne kochanki dostarczają mu rozrywki i dodają życiu adrenaliny, jest wciąż głęboko samotny. Wydaje mi się, że poczucie odosobnienia towarzyszyło mu nawet w ramionach ukochanej Amy.
Cała historia składa się z fragmentów, w których zmienia się perspektywa i czas. Na początku trudno się w tym połapać, przez co ciężko się wkręcić w powieść. To takie jakby migawki, z których w pamięci zostają te najbardziej wstrząsające. To smutna, gorzka książka, która nie zostawia wiele miejsca na nadzieję. Jeśli jednak macie ochotę na bardziej ambitną literaturę to może Wam się spodobać.
A może ktoś z Was już zna "Ścieżki Północy"?
Ścieżki Północy. Richard Flanagan.
Ta książka wydaje się być dla mnie. Z miłą chęcią ją poznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie znam jeszcze tej książki. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Ci się spodoba : )
Usuń