Wyzwania czytelnicze. Po co brać w nich udział?

By | wtorek, października 13, 2015 9 comments
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu. 100 książek na lato. Czytam fantastykę. 52 książki w 52 tygodnie. Czytamy w oryginale. To tylko niektóre z popularnych w sieci wyzwań czytelniczych. Pomysłowość w wymyślaniu takowych inicjatyw właściwie nie ma granic. Niektóre wyzwania stawiają na urozmaicenie tematyki dotychczasowego czytelnictwa, inne motywują to zwiększenia liczby lektur, a wszystkie przynajmniej teoretycznie propagują czytanie. Czy skutecznie?


Na pewno jest mnóstwo osób, które takie "wyzwania" traktują z przymrużeniem oka. Wiernych czytelników (i fanów) literatury faktu nagle nie zainteresuje klasyczny romans, czy wyrafinowany dramat. Nie kręcą nas polscy autorzy - nie czytamy ich książek. Poezja jest niezrozumiała? Trzymamy się od niej z daleka. I tu tkwi pułapka. Bo owszem nigdy, ale to przenigdy nie należy się zmuszać do sięgania po tytuły, które nas nie interesują. Szkoda na to czasu. W końcu czytanie to forma spędzania czasu wolnego, więc spędźmy go przyjemnie. Albo rozwojowo. Zaskakująco. Jakkolwiek, byle na naszych zasadach.

Dlaczego jednak pozostawanie w strefie czytelniczego komfortu nie zawsze jest dobre? Oprócz tego, że grozi to nudą i pewnym rodzajem wypalenia, trudno w takim znanym światku znaleźć cokolwiek nowego i świeżego. Czytając całe życie literaturę amerykańską nawet nie wiemy jak dobra jest ta europejska czy azjatycka. Przykłady można mnożyć bez końca. A takie wyzwania czytelnicze to bezpieczna droga, żeby zakochać się w czymś nowym.

Sama wkręciłam się w czytanie książek z listy 100 najlepszych tytułów wg BBC. Dlaczego? Po prostu po przejrzeniu jej zauważyłam, że wiele tytułów kojarzę, ale nie czytałam. I dzięki temu trafiłam na takie cudowne książki jak "Zabić drozda" (już niedługo będzie wydana kontynuacja), "Przeminęło z wiatrem" (nigdy w życiu bym nie pomyślała, że to taka dobra opowieść), "Hrabia Monte Christo", urocze "Zapiski z małej wyspy" i moi absolutnie faworyci czyli "Atlas chmur" i "Wodnikowe wzgórze". Dziś to jedne z moich ulubionych książek. Wśród tak wielkiego wyboru całkiem możliwe, że przegapiłabym je, gdyby nie to wyzwanie.

Oczywiście w 100 BBC jest też sporo książek, które nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Najgorzej wspominam czytanie "Stu lat samotności". Zupełnie nie rozumiem fenomenu tej książki. Sama się sobie dziwię, że dotrwałam do końca. Cierpliwości nie wystarczyło mi za to na "Dzieci północy" autorstwa S. Rushidie. Przerwałam w połowie. Nie mój typ.

Jednak w dużym uproszczeniu mogę powiedzieć, że bardzo dobrze się bawię czytając 100 BBC. Książki z tej listy są różne gatunkowo, ale w większości można określić je jako dobre. Na szczęście wciąż jestem gdzieś w połowie, więc jeszcze kilka lat nie będę miała problemu z decyzją co czytać.

A Wy w jaki sposób dobieracie sobie lektury? Bierzecie udział w wyzwaniach czytelniczych? A jeśli tak to w jakich? 

9 komentarzy:

  1. Ja się nie nadaję do brania udziału w wyzwaniach z tego względu, że zwyczajnie nie mam czasu, a po drugie nie lubię czuć presji, że muszę coś przeczytać, bo przecież biorę udział w wyzwaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, presja potrafi zabrać trochę radości. Dlatego ja nigdy nie wyznaczam sobie limitu czasu : )

      Usuń
  2. Lubię różne listy i "wyzwania", bo motywują mnie do tego, by sięgnąć własnie poza strefę komfortu. Przyznam, że wpadłam w pułapkę nowości i pewnego wąskiego grona autorów i czasami ciężko mi było znaleźć sposób na wyjście z zamkniętego koła. Nigdy nie przerobiłam wyzwania od A do Z, ale wiele z nich zmotywowało mnie do czytania klasyki lub polecanych przez blogerów książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja odwrotnie, przez długi czas nie mogłam się przemóc do czytania współczesnych autorów. Na szczęście, parę dobrych poleceń i udało mi się wydostać : )

      Usuń
  3. Na samym początku blogowania wkręciłam się w wyzwania czytelnicze, ale zawsze te idące na ilość (Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, 52 książki, Czytam opasłe tomiska...), a nie związane z konkretnymi gatunkami. Dlaczego? Wyznaję zasadę, że jeśli jakiś gatunek lubię, to i tak po niego sięgnę, natomiast jeśli nie, to po prostu się w tym wyzwaniu nie sprawdzę i tylko będę się męczyła. Wszystko jest dla ludzi, ważne, żeby dobrze sobie takie zadania dobierać, żeby nas motywowały, a nie powodowały gorszy nastrój, bo się nie udały. ;) Lista BBC kusi mnie już od jakiegoś czasu, bo mam podobnie tak Ty - wiele tytułów z niej kojarzę, ale nigdy ich nie czytałam, a wierzę, że poznając je naprawdę mogę poszerzyć swoje horyzonty o odkryć coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jest tam parę perełek, o dziwo czasami są to właśnie te tytuły, o których się nigdy wcześniej nie słyszało ; ) Swoją drogą bardzo podoba mi się Wasze wyzwanie na ten rok (12 książek które czekają na półce na swoją kolej). Sama nie mam za dużo własnych książek (za to wszystkie przeczytane, nawet po kilka razy), za to moi rodzice mają ich mnóstwo : ) Chyba pomałpuję : ) i też wytypuję kilka, które warto poznać ; )

      Usuń
  4. Raz byłam organizatorem wyzwania i szczerze - przerosło mnie to trochę tym bardziej gdy sami uczestnicy zaczęli narzekać, że z opóźnieniem wpisuję ich wyniki. Od tamtego czasu przyglądam się wyzwaniom, ale sama nie biorę udziału. Zwyczajnie nie mam tyle czasu, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam okazji brać jeszcze udziału w wyzwaniach, chociaż zawsze na początku roku sama sobie jakieś czytelnicze wyzwanie narzucam. Zawsze to jakaś motywacja, żeby nie wykręcać się brakiem czasu.

    OdpowiedzUsuń