Ostre przedmioty tępe jak stare żyletki?

By | poniedziałek, lutego 13, 2017 1 comment
Gillian Flynn - autorka "Zaginionej dziewczyny" i kreatorka wybitnie toksycznych postaci zadebiutowała w 2006 roku książką "Ostre przedmioty". I to właśnie jej pierwsza powieść była często polecana w dyskusjach o psychologicznych thrillerach. Czy słusznie?


Camille, tytułowa bohaterka - reporterka, przyjeżdża do rodzinnej miejscowości, aby napisać reportaż o niewyjaśnionych morderstwach małych dziewczynek. Powrót do domu jest bolesny, okazuje się, że stare ramy schematów i stereotypów, w których wyrastała, po latach uwierają jeszcze mocniej. Tym bardziej, że jej osobiste relacje z rodziną są bardzo złe. W tym małomiasteczkowym klimacie gorącego Missouri Camille miota się ze szklanką czegoś mocniejszego w ręku od jednego wywiadu do drugiego. Gdzieś w tle tego wszystkie toczy się śledztwo. Gdzieś tu jest morderca.

Ostre przedmioty to książka pełna wyrazistych kobiecych charakterów. Mężczyźni w tej historii właściwie nie istnieją. Camille - typ pełen demonów, cała pokryta bliznami, niby dziennikarka, ale z gatunku tych nienajlepszych, co i raz pakująca się do czyjegoś łóżka (wybór przypadkowy). Na początku wydawało się, że odkrywanie tej postaci będzie intrygujące, lecz według mnie po jakimś czasie stało się po prostu irytujące. Osobiście nie jest dla mnie wiarygodna. Dalej Adora, matka Camille, matka-psychopatka chciałoby się powiedzieć. Jej postać była odrobinę bardziej przekonująca, lecz nie na tyle, żeby w nią "uwierzyć". Najwięcej zadatków na ciekawą osobowość miała Amma, młodsza siostra Camille. Typowa Quenn Bee, tyranka i dręczycielka, a jednocześnie zwichnięta psychicznie dziewczynka. Można by to było kupić, gdyby nie jej wiek... 13 lat.

Dużo jest w tej książce niepokoju, bardzo niesmacznych kawałków i jakiejś nieuchwytnej odrazy. Autorka wrzuciła do "Ostrych przedmiotów" właściwie wszystkie elementy thrillerów. I tak mamy: wielką rezydencję ze służbą, porcelanowe wanny, narkotyczne sny pomieszane z chorą rzeczywistością, przedsiębiorstwo przetwórstwa mięsnego i oczywiście ostre przedmioty. A jednak mimo wszystko ta książka jest płytka, nie porusza do głębi. Może dlatego, że trudno tu się z kimkolwiek identyfikować, albo dlatego, że amerykański styl życia jest tak różny od tego na Starym Kontynencie. Brak tu czegokolwiek oryginalnego. Zieje z niej jakaś taka pustka. Nie jest to ani dobry thriller, bo akcja nie trzyma bynajmniej w napięciu, ani dobra książka psychologiczna, bo postacie wyrysowane są zdecydowanie za grubą kreską (budowanie charakterów przez autorkę wyobrażam sobie tak: pani X - "jakaś tam osobowość" dodajmy jeszcze alkohol. Narkotyki. Szpital Psychiatryczny. Ojciec nieznany. Kompleksy. I jeszcze, jeszcze, jeszcze więcej. Przecież ma być strasznie prawda? przesada!).

Po tak przeciętnym debiucie jestem tym bardziej zaskoczona jak bardzo udała się pani Flynn "Zaginiona dziewczyna". Raczej nie polecam.
                         
Ostre przedmioty. Gillian Flynn.

1 komentarz:

  1. A ja Ostre przedmioty uwielbiam, głównie dlatego, że podczas czytania czułam niesamowitą odrazę do większości postaci. To był pierwszy tego typu thriller, który przeczytałam, wywołał we mnie dużo emocji - negatywnych co prawda, ale jednak. Mam do niej sentyment.

    OdpowiedzUsuń