Sprawa wygląda następująco: każdy, absolutnie każdy zgodzi się z tezą, że języki obce trzeba znać. Bo przyjemnie jest dogadywać się na wakacjach, bo dobrze to rokuje na awans w pracy, bo łatwiej wtórować piosenkom w radio, a i kupowanie koszulek z napisami jest bezpieczniejsze. Bez dwóch zdań. I mimo, że poziom angielskiego podobno w naszym kraju jest wysoki - co może być efektem wciąż poszerzanego zakresu nauki w szkole (lub poszerzanej oferty seriali w HBO), to jednak nadchodzi taki dzień, kiedy matura z angielskiego staje się odległym wspomnieniem (zbyt odległym;)) i takim samym wspomnieniem zdaje się znajomość angielskiego. Ale na szczęście są sposoby, żeby odświeżyć tą nieco przykurzoną umiejętność.
Czytanie po angielsku. Jak się do tego zabrać?
Otóż, z czytaniem po angielsku jest ten problem, że czasami ciężko złapać kontekst, a język literacki, który jest pełen idiomów wcale tego nie ułatwia. Trudność sprawia także wyższy poziom gramatyki, niż w języku mówionym oraz co tu dużo mówić słówka. I to właśnie te nieszczęsne słówka są powodem, dla którego zwykle porzucamy książki w języku oryginalnym. Bo co to za przyjemność, co chwilę trafiać na przeszkodę w postaci niezrozumiałego słowa, które dezorientuje i zmusza do ustawicznego szukania pomocy w słowniku. Oczywiście można ignorować takie słowa, lecz każdy kto poważnie zabierał się do czytania po angielsku wie, że strategia ignorowania nieznanych słów nie prowadzi daleko (a na pewno nie prowadzi do satysfakcjonującej lektury). Co można zrobić, żeby czytanie po angielsku było łatwiejsze? Otóż sprawa jest tak prosta, że aż dziwne że nikt tego wcześniej nie wymyślił. Wystarczy przecież umieścić tłumaczenia słów na marginesie. Proste? Pomysłowe? A na pewno pożyteczne. To ten sam sposób, który pewnie sami stosowaliście czytając czytanki w podręcznikach szkolnych. Tyle tylko, że tam zwykle tłumaczenia bazgraliśmy gdzieś nad słowem.
Na taki genialnie prosty pomysł wpadli ludzie z wydawnictwa Ze słownikiem. Zawarli w swoich książkach po trzy słowniki: pierwszy na początku książki z najczęściej używanymi słowami - ich znajomość powoduje zrozumienie około 70 % tekstu, drugi na końcu z całym słownictwem i trzeci to te wybrane trudniejsze słowa na marginesie każdej strony. Mój sposób na czytanie książek wyglądał tak: najpierw przygotowywałam się czytając pierwszy słownik (i tu moja wielka radość, bo okazało się, że mimo nieużywania angielskiego od wielu lat sporo jednak pamiętam). Później czytałam właściwy tekst i tu słownik na marginesie okazał się fenomenalny. To naprawdę wygodne. Czytam sobie, czytam a tu bach - nieznane słowo. Słownik na marginesie to oszczędność czasu. Polecam jedynie odświeżyć podstawy gramatyki we własnym zakresie - to także się przyda, a niestety nie ma w książkach żadnych ściąg z tego działu (a może to i dobrze? mogłyby się niepotrzebnie rozrosnąć
).
Jakie tytuły wybrać na początek?
Pozwolę sobie teraz na oczywistą oczywistość i powiem, że najlepiej czytać to co się lubi. Skoro zamierzamy łączyć przyjemne z pożytecznym, a tym pożytecznym będzie nauka języka to sprawmy sobie tę radość i szlifujmy angielski czytając ulubione książki. W wydawnictwie Ze słownikiem znajduje się prawie sama klasyka, od literatury dziecięcej (Alicja w Krainie Czarów, Ania z Zielonego Wzgórza, Tajemniczy Ogród), po książki przygodowe (W 80 dni dookoła świata), romanse i fantasy. Widziałam też ostatnio sporo ciekawych zapowiedzi. Polecam sięgać po znane wcześniej tytuły - będzie Wam łatwiej. Każda książka ma też określony poziom trudności (A1 - C2) co może pomóc w wyborze lektury.
Czy są jakieś minusy?
Właściwie wszystkie mankamenty, jakie dostrzegam, nie dotyczą stricte treści książek (które są przecież oryginalnym tekstem) ani jakości tłumaczeń, tylko cech pobocznych. Pierwszy to tłumaczenia tzw. zapowiedzi na okładce, wiecie tam gdzie w Harrym Potterze pada zdanie
"jeśli sądzisz, że sztuka czytania zanika, zwłaszcza wśród dzieci to niezawodny znak, że jesteś mugolem!". Otóż polskie tłumaczenie zredagowane jest nie najlepiej, przynajmniej w Tajemniczym Ogrodzie. Także brak wersji w twardej okładce dla maniaków takiego wydania może być rozczarowujący. W ogóle sama okładka, bo o niej nie powiedziałam jeszcze nic, również jest kwestią gustu. Wydawnictwo obrało dość bezpieczną drogę minimalizmu estetycznego i wszystkie swoje książki wydaje w prostych, białych aranżacjach. Jakkolwiek popieram ideę, to jednak chętnie widziałabym coś ciekawszego na okładce. Ale tak jak powiedziałam, to akurat jest rzecz drugorzędna.
Jednym słowem, polecam książki wydawnictwa Ze słownikiem. Są fajne, proste i zdecydowanie spełniają swoją funkcję. Idealne, żeby potrenować angielski i przypomnieć sobie ulubione tytuły.
A Wy macie jakieś triki na czytanie w języku obcym? Może znacie inne wydawnictwa książek w oryginale?
Te książki są świetne :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl
Akurat przed chwilą opublikowałam recenzję książki od tego wydawnictwa. Mimo że książka została określona na poziom C1/C2, co było odczuwalne, ponieważ czasami zrozumienie tekstu sprawiało mi duży problem, to jednak dzięki słownikowi na marginesie dałam radę. Zdecydowanie zgadzam się z Twoim podejściem, że dobrze jest zacząć od książek, które się zna (lub kojarzy). Uważam, że dobrym rozwiązaniem jest też rozpoczęcie od literatury dziecięcej. Wiem, że sporo osób wstydzi się tego drugiego rozwiązania, jednak ja wolałam wkręcić się w czytanie po angielsku na czymś prostszym, więc pierwszą książką, jaką przeczytałam w oryginale, był Charlie i fabryka czekolady :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo przyjemności z czytania po angielsku :)
Kilka dni temu miałem kontakt z książką z wyżej wymienionego wydawnictwa, pod tytułem "W 80 dni dookoła świata", również uważam, że szlifowanie języka angielskiego w ten sposób to świetny pomysł, a jeżeli lektura jest interesująca to i bardzo przyjemny.
OdpowiedzUsuńDodatkowo gratuluję bardzo ciekawej i przemyślanej recenzji. Pozdrawiam!!! ;)
Mam jedną książkę Wydawnictwa ze słownikiem w domu i w chwilach wolnych czytam sobie i pomaga mi to w lepszym przyswajaniu czytanego tekstu, a także poszerza moje umiejętności posługiwania się językiem obcym. To świetna inicjatywa i zabawa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam!
http://pasjanaszymzyciem.blogspot.com