Moby Dick, czyli jak to jest z tymi klasykami

By | poniedziałek, marca 16, 2015 Zostaw komentarz
Moby Dick to wieeelka powieść o polowaniu na legendarnego Białego Wieloryba. Składa się ze 135 krótkich rozdziałów, totalnie wymieszanych gatunkowo. Raz są to relacje z życia na statku wielorybniczym, opowiedziane z perspektywy Izmaela (jednego z głównych bohaterów), innym razem szczegółowe opisy zmagań z wielorybami, psychologiczne rozterki kapitana Ahaba opętanego myślą o zemście, przegląd malarstwa o tematyce morskiej i tak dalej. Naprawdę, jest tam wszystko. Zróżnicowany jest przez to styl całej powieści. Raz trudno oderwać się od lektury, czasami trudno przez nią przebrnąć.

Herman Merville

Początkowo byłam zachwycona. Herman Melville świetnie operuje słowem. Zaczęłam czytać i pomyślałam „to będzie fajna książka”. Później, w miarę pojawiania się kolejnych rozdziałów o anatomii wielorybów, mój zapał nieco ostygł. Z jednej strony fakt, że autor tak bardzo wgłębił się w temat robi wrażenie, z drugiej dla czytelnika zupełnie nieobeznanego z morskim światem może być to nużące. 

Przyznam szczerze, że momentami chciałam „już to rzucić w cholerę” ; ) Jednak powstrzymywałam się bo: 

a) jednak byłam ciekawa czy uda się w końcu dorwać Moby Dicka. 
b) miałam już połowę książki za sobą, więc wg efektu utopionych kosztów* szkoda mi było tego czasu, który już wielorybom poświęciłam. 
c) to przecież KLASYK. 

No właśnie. Klasyk. Z jednej strony znam dużo książek, które w mojej skromnej opinii w pełni zasługują na to zacne miano. Są naprawdę piękne (jakkolwiek banalnie to brzmi) i mimo, że napisano je całe stulecia temu wciąż wywołują emocje. Ale niestety zdarzają się też takie, które nie zachwycają. No po prostu nie pasują. 
Chyba każdego spotkało chociaż raz takie rozczarowanie, kiedy książka, którą wszyscy się chwalą, której tytuł jest powszechnie rozpoznawalny, okazuje się być niczym specjalnym. Na szczęście Moby Dickowi jednak daleko do tego żeby określić go jako przeciętniaka (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).


Generalnie, warto się zapoznać z tym dziełem. Komu się spodoba? Myślę, że najbardziej koneserom, takim smakoszom literatury. No i oczywiście tym, którzy gdzieś tam w duszy czują tęsknotę za oceanem i wielkimi przygodami.

A wy, jakie macie odczucia związane z czytaniem klasyki? Co Was rozczarowało, a co utkwiło na długo w pamięci?

*efekt utopionych kosztów to co prawda termin używany w ekonomii, ale można go dopasować do wszystkiego, a tu pasuje mi świetnie.

                                                 
Moby Dick, czyli biały wieloryb. Herman Melville.

0 komentarze: