Wiktoriański klimat Złodziejki

By | wtorek, października 27, 2015 2 comments
Gotycki kryminał. Powieść w duchu Dickensa i Collinsa. Wiktoriański klimat. Takimi określeniami reklamowana jest przez wydawcę "Złodziejka" Sarah Waters.


Epitety są jednak trochę na wyrost, zwłaszcza ten mówiący o książce jako powieści kryminalnej. Cóż, nie bawiąc się za bardzo szufladkowaniem myślę jednak, że trafniejszym określeniem byłaby po prostu powieść obyczajowa ewentualnie z wątkiem kryminalnym. Za to styl XIX - wiecznej Anglii to znak firmowy pani Waters. Jeśli lubicie taką oprawę, a Austen lub Brontë są dla Was zbyt poprawne to "Złodziejka" ma duże szanse przypaść Wam do gustu.

Powieść liczy bagatela prawie 500 stron i podzielona jest na trzy części różniące się narracją. Pierwsza z nich zarysowuje intrygę, przedstawia bohaterów, kreśli portrety psychologiczne i mami czytelnika złudzeniem, że wszystko potoczy się z grubsza tak jak podświadomie przeczuwamy. Dlatego radzę czytać uważnie, a im bliżej końca I części tym mocniej się skoncentrujcie, bo zwrot akcji jest niesamowity!

Intryga jest przednia, chociaż mnogość jej poszczególnych elementów można by rozdzielić na jeszcze ze dwie książki. Tytułowa złodziejka, czyli Sue tak to komentuje:
Myśleliśmy o sekretach. Tych prawdziwych i lipnych. Zbyt wielu, by je zliczyć. Kiedy próbuję teraz ustalić, kto wiedział o czym, kto wiedział wszystko, a kto nic, i kto był oszustem, jestem zmuszona dać za wygraną, bo ta myśl przyprawia mnie o zawrót głowy.
To chyba najlepiej określa czego można się spodziewać po "Złodziejce". Od siebie dodam jeszcze całą plejadę pomniejszych łotrzyków, wyrafinowanych łobuzów i naprawdę złych ludzi, których poznacie. Takiej obsady nie powstydziłby się Borges w swojej "Powszechnej historii nikczemności".

Czy zatem "Złodziejka" ma jakieś wady?

Owszem, według mnie jest zbyt rozciągnięta i momentami akcja staje się nużąca. Spokojnie mogłaby zostać "odchudzona" o kilkadziesiąt stron z pożytkiem dla tempa akcji. Ponadto, melodramatyczność zakończenia rzuca się długim cieniem na całą książkę. Niestety. Nie ma też co spodziewać się, że "Złodziejka" dostarczy materiału do głębszych przemyśleń bądź doznań duchowych. Po prostu czyta się z ciekawością, próbując rozwiązać zagadkę lub zwyczajnie śledząc fabułę. Ja spodziewałam się czegoś więcej, więc czuję lekki niedosyt.

Dla mnie 6/10. A Wy co myślicie o "Złodziejce'? Czytaliście jakąś inną książkę Sarah Waters? A może ktoś oglądał mini serial na podstawie tej powieści?
                            
Złodziejka. Sarah Waters.

2 komentarze:

  1. Niedawno skończyłam lekturę "Złodziejki" i jestem zachwycona (http://lezeiczytam.blogspot.com/2015/11/karuzela-z-intrygami-zodziejka-sarah_8.html). To chyba najbardziej zaskakująca powieść, jaką czytałam, a czytam sporo ;-)
    Osobiście nie odchudzałabym "Złodziejki" - raz, że lubię takie powieściowe cegiełki (zwłaszcza w wiktoriańskim klimacie), dwa - w moim odczuciu, akcja płynęła sprawnie i wartko. Muszę koniecznie obejrzeć mini-serial :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka cały czas czeka u mnie w kolejce. W każdym razie określenie "kryminał gotycki" jest bardzo intrygujące.

    melomol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń